Dwie matki, dwaj synowie, jeden szkolny incydent – tak w skrócie można opisać „Armanda” – nagrodzony Złotą Kamerą w Cannes debiut norweskiego reżysera Halfdana Ullmanna Tøndela.
Armand znowu sprawia kłopoty w szkole. Jego ekscentryczna matka (Renate Reinsve) zostaje wezwana na spotkanie z nauczycielką. Ku jej zdziwieniu, w szkole czekają na nią również rodzice innego chłopca. Nikt z obecnych nie wie, co tak naprawdę się wydarzyło. Ten (być może) drobny incydent między chłopcami jest niczym szpila, która przebija balon napięcia pomiędzy ich matkami. Dochodzi do eskalacji konfliktu, gdzie prawda miesza się z kłamstwem, a bohaterki rozpoczynają psychologiczną walkę o uwagę i zaufanie.
Reżyser zamyka akcję w szkolnych salach i kilku godzinach, by stopniowo podnosić emocjonalną temperaturę, a jednocześnie stale zmienia tonację filmu: od dramatycznej, do komediowej. Genialna rola Renate Reinsve, która niedawno zachwycała w „Najgorszym człowieku na świecie”, pozostaje z nami jeszcze długo po wyjściu z kina.
Ceniony reżyser filmowy Salvatore Di Vita (Jacques Perrin) pewnej nocy odbiera telefon. Wiadomość, którą usłyszy, zapoczątkuje lawinę nostalgicznych wspomnień, których łącznikiem będzie kino. To właśnie tam po II wojnie światowej mały Totò (Salvatore Cascio) bezpamiętnie zakochał się w magii „ruchomych obrazów”. Chłopczyk pragnie tylko jednego: zaprzyjaźnić się z kinooperatorem Alfredo (Philippe Noiret). Zadanie to będzie jednak trudniejsze niż mu się wydaje. Tytułowe „Cinema Paradiso”– jego niesamowita i równie osobliwa widownia oraz bogaty repertuar – staną się tłem dla niezapomnianych przygód dorastającego na sycylijskiej prowincji bohatera, jego pierwszej „wielkiej miłości”, aż do czasu wyjazdu z rodzinnego miasteczka.
„Cinema Paradiso” pozostaje do dziś najpiękniejszym „listem miłosnym do kina”, jaki kiedykolwiek spisano na taśmie filmowej. Ta ponadczasowa opowieść o przyjaźni, marzeniach, dorastaniu i wielkiej fascynacji X Muzą porwała serca widzów na całym świecie.
„Łowca jeleni” Michaela Cimino to jeden z najważniejszych i wywołujących najbardziej żarliwe dyskusje tytułów w dziejach kina. Laureat pięciu Oscarów, w tym za najlepszy film, najlepszą reżyserię oraz najlepszą drugoplanową rolę męską. To pełna rozmachu, a zarazem zaskakująco intymna opowieść o przyjaźni, lojalności i cenie, jaką płaci się za dojrzewanie w cieniu historii.
W niewielkim górniczym miasteczku w Pensylwanii trzej nierozłączni przyjaciele – Michael (Robert De Niro), Nick (Christopher Walken) i Steven (John Savage) – pracują w hucie. Wieczorami spotykają się w barze i jeżdżą razem na polowania, ciesząc się prostym życiem. Ich codzienność, z pozoru zwyczajna, nabiera tragicznej głębi, gdy zostają powołani do wojska i wysłani – tuż po hucznym ślubie Stevena – na wojnę w Wietnamie.
Cimino z niezwykłą precyzją buduje świat, w którym wielu widzów może się przejrzeć, a potem krok po kroku go burzy – raz w huku wystrzałów i wybuchów, a innym razem w ciszy, w której walka z powracającymi traumami wydaje się skazana na porażkę. W „Łowcy jeleni” zderzenie ludzkiej lojalności z bezsensem wojny ma wymiar nie tylko dramatyczny, lecz także uniwersalny. To historia o przyjaźni wystawionej na najtrudniejszą próbę, o granicach odwagi, o miłości, która nie wszystko jest w stanie ocalić, i o tym, że czasem jeden moment zmienia wszystko.
Tego filmu nie da się zapomnieć.
PL
Jesienią 1932 roku, gdy na świecie szaleje kryzysy gospodarczy, a pamięć o Wielkiej Wojnie wciąż jest żywa, do położonej gdzieś pod Londynem i niezwykle okazałej posiadłości Gosford Park zjeżdżają się goście zaproszeni na weekendowe polowanie. Wśród przybyszów są członkowie angielskiej arystokracji oraz przedstawiciele hollywoodzkiego przemysłu filmowego. Kiedy wybrańcy, niczym bogowie olimpijscy, zasiadają do stołu i rozpoczynają ucztę, wokół nich i pod nimi – w ulokowanych w piwnicach pomieszczeniach – krząta się służba. Wtem dochodzi do morderstwa. Zanim na miejsce zbrodni dociera policja, jasne staje się, iż wszystkie osoby obecne w domostwie – zarówno te na górze, jak i te na dole – miały motyw, by zabić.
Choć brzmi to jak intryga spod znaku Agathy Christie – i rzeczywiście: twórczość mistrzyni kryminałów stanowiła punkt wyjścia do nagrodzonego Oscarem scenariusza Juliana Fellowesa – to w istocie GOSFORD PARK (2001), kino na wskroś wyspiarskie, mimo iż zrealizowane przez Jankesa Roberta Altmana, jest satyryczną analizą systemu klasowego obowiązującego w Zjednoczonym Królestwie. Reżyser, do perfekcji doprowadziwszy polifoniczną strukturę narracyjną, z której zasłynął, oddaje głos dziesiątkom bohaterów, żadnego z nich nie wyróżniając, dzięki czemu udaje mu się osiągnąć spektakularny efekt przenikania się różnych grup: panów i służących, kobiet i mężczyzn, Brytyjczyków i Amerykanów, wysoko urodzonych i wyniesionych pod niebiosa przez innych. Oto dzieło trafnie podsumowujące bogatą karierę Altmana.
ENG
In the autumn of 1932, as the world reels from the Great Depression and the memory of the First World War still lingers, guests begin to arrive at the grand country estate of Gosford Park, just outside London. They have been invited to a weekend shooting party, bringing together members of the English aristocracy and representatives of Hollywood’s film industry. As these chosen few, like modern-day Olympian gods, take their seats at the dinner table, a bustling army of servants attends to them from the quarters below. Then, quite suddenly, a murder is committed. Before the police arrive, it becomes clear that every person in the house – both upstairs and downstairs – had a motive to kill.
Although the premise sounds like something straight out of an Agatha Christie mystery and indeed, the Queen of Crime’s work was a key inspiration for Julian Fellowes’ Oscar-winning screenplay, GOSFORD PARK (2001) is in fact a sharply observed satire of Britain’s class system. Directed by the American filmmaker Robert Altman, it is, paradoxically, a profoundly British film. Altman, having perfected his signature polyphonic narrative style, allows dozens of characters to speak for themselves, without ever privileging one over another. The result is a masterful portrayal of social interdependence, where the worlds of masters and servants, men and women, British and Americans, the high-born and the merely elevated, intertwine seamlessly. A great summary that crowns Altman’s illustrious career.
PL
Gdy na pokładzie ekskluzywnego wycieczkowca pływającego po wodach „władczej i nieujarzmionej rzeki” ginie jedna z pasażerek, podejrzani o popełnienie zbrodni są wszyscy, którzy towarzyszyli kobiecie. Tak się składa, że denatka, dziedziczka fortuny Linnet Ridgeway (Lois Chiles), zdążyła zajść za skórę każdemu, a już zwłaszcza swej przyjaciółce Jacqueline de Bellefort (Mia Farrow), której nie dość, że odbiła chłopaka, to jeszcze za niego wyszła. Na szczęście wśród podróżujących statkiem jest też Herkules Poirot (Peter Ustinov), słynny na cały świat belgijski detektyw, który natychmiast podejmuje się wyzwania zidentyfikowania zabójcy.
ŚMIERĆ NA NILU (1978) w reżyserii Johna Guillermina, który dopiero co zrealizował dwa głośne filmy, a mianowicie PŁONĄCY WIEŻOWIEC (1974) i KING KONGA (1976), to kryminał oparty na powieści Agathy Christie z 1937 roku (jej akcja toczy się skądinąd w tym samym czasie). Powstał w odpowiedzi na sukces wcześniejszej adaptacji prozy angielskiej pisarki, czyli MORDERSTWA W ORIENT EXPRESSIE (1974) Sidneya Lumeta. Producenci tegoż niespodziewanego przeboju, chcąc kuć żelazo, póki gorące, zatrudnili całą plejadę gwiazd – od Bette Davis przez Jane Birkin i Maggie Smith aż po Davida Nivena – którą następnie wysłali do Egiptu. Tam, w temperaturze przekraczającej popołudniami 50 °C, nakręcono większość materiału. I choć kontynuacja nie była już takim hitem, to styl, w jakim uchwycono plenery i starożytne zabytki – piramidy w Gizie, Wielkiego Sfinksa czy Abu Simbel – do dziś zapiera dech w piersiach.
Film zdobył Oscara za najlepsze kostiumy, a wcielający się w główną rolę Ustinov – dwukrotny laureat nagrody Akademii, który zastąpił Alberta Finneya – odzyskał utracony blask i jeszcze pięć razy zagrał Poirota.
ENG
When one of the passengers dies aboard an exclusive cruise ship sailing the waters of the mighty and untamed river, suspicion immediately falls on everyone in the dead woman's company. The victim, wealthy heiress Linnet Ridgeway (Lois Chiles), had managed to get under everyone's skin, especially her friend Jacqueline de Bellefort (Mia Farrow), whom she not only stole her fiancé from, but also married. Fortunately, among the passengers is Hercule Poirot (Peter Ustinov), the world-famous Belgian detective, who wastes no time in taking on the challenge of identifying the killer.
DEATH ON THE NILE (1978), directed by John Guillermin, who had just made two high-profile films, namely THE TOWERING INFERNO (1974) and KING KONG (1976), is a crime thriller based on Agatha Christie's 1937 novel (the action takes place at the same time). The film was a response to the unexpected box-office triumph of Sidney Lumet’s MURDER ON THE ORIENT EXPRESS (1974). Eager to strike while the iron was hot, the producers assembled a star-studded cast – from Bette Davis and Jane Birkin to Maggie Smith and David Niven – and sent them to Egypt, where most of the shooting took place in sweltering conditions of over 50°C.
Though not as big a hit as its predecessor, the film remains unforgettable for the style with which it captures Egypt’s landscapes and ancient landmarks – the pyramids of Giza, the Great Sphinx, Abu Simbel – all breathtakingly filmed. It went on to win the Oscar for Best Costume Design. Peter Ustinov, a two-time Academy Award winner stepping into Poirot’s shoes in place of Albert Finney, regained his sparkle and went on to play the Belgian sleuth five more times.